środa, 2 kwietnia 2008

my juz som warszawiaki


Polski wieczor

PKiN

Warszau cental

Na starowce

Tu stala kiedys syrenka

ul Na Schodkach

Kawiarnie tez nie sa zle...

Tu na razie jest sciernisko ale bedzie stadion narodowy;P

Palac prezydencki, pozdrawiamy!

Na Uniwersytecie Warszawskim

Sajren

Kancelaria prezydenta, pozdrawiamy!

Pozdrawiamy sejm

To palac kultury ....

... liscie leca z drzew.

Wcale nie byl taki wielki;P

chycila go za piers

Ania na palacu kultury i nauki

Rock on bitch!

Ku metru zejscie.

Got beer on brain...

Diabolic kitten

Lucipher himself, but you can call him Toby;)

Kancelaria Premiera, pozdrawiamy!

Ruda

Trasa Lazienkowska

Kumpel opowiada Oli historie jej imienia i nazwiska;P

Are you lost little girl?

Niemal domowe te wiewiory:)

Przed Palacem na Wodzie, od lewej: Ola, Ania, Slysz, Gosia, Niec.

Chopin to taki rodzaj Mickiewicza...


Nastapi tutaj, czy tego chcecie czy tez nie, krotkie sprawozdanie z dwudniowego (a moze trzy, niewazne razem uzbiera sie z dwa dni pobytu w wawie). Anyway, wyruszylismy (Ania, Dawid i ja) o 13.55 z peronu piatego w Krakowie. Bielety okazaly sie przeplacone. Jechalismy niby intercity pkp szybko, ale (jak sie okazalo w drodze powrotnej) expressem pokonalibysmy taka sama trase rownie szybko, w troche mniejszym komforcie, ale o 25 zl taniej. Wiec na dobra sprawe jedyna widoczna roznica byla darmowa kawa/herbata i mikroskopijne ciasteczko;) Po dotarciu na miejsce, oczywiscie czekal nas 'polski wieczor', wiec nazajutrz obudzilem sie z lekkim kacem i zwarty i gotowy wyruszylem z wesola gromadka na ogledziny miasta - stolicy.
Zaczelo sie swietnie i praktycznie bylo tak juz do konca dnia, ktory, tak na marginesie, rowniez zakonczyl sie po 'polsku':) W poludnie do naszej trzodki (pod przewodnictwem pasterek Oli i Gosi) dolaczyl do nas kolega deszcz i postanowil towaszyszyc nam do konca zwiedzania. 
Niedzielny dzien, krotki bo musielismy opuscic Ww o 14 - Ania miala zaliczenie na uczelni o 17.15, zobaczylismy ladniutkie Warszawskie Lazienki i Palac na Wodzie, troche obesrany przez wszelakiego rodzaju ptactwo wodno-ladowe;)
Podsumowujac, Warszawe na prawde da sie lubic. W duzej mierze jest zadbanym miastem i bardzo ladna starowka i wieloma ciekawymi zakatkami. Aha, jedyny minus to jeszcze bardziej bezczelne emeryty w tramwajach-autobusach-metrach, po prostu krew zalewa! A wlasnie, metro! Podszedlem sceptycznie to niego, a okazalo sie najladniejszym metrem jakie dotad widzialem. Dobra klimatyzacja, zadbane i posprzatene, brak narkomanow i meneli, tylko wagony gdyby troche nowsze byly. Ale tak czy siak wielki plus dla Metra warszawskiego, nie ma sie czego wstydzic.